poniedziałek, 17 sierpnia 2020

Święty Jacek Odrowąż

 

 świety Jacek Odrowąż - Imiona świętych i błogosławionych
Wielkość świętego Jacka

Święty Jacek należy do tych świętych, których wielkość można mierzyć również dokonaniami zewnętrznymi. Z jednej strony niezmordowany misjonarz, który parę dziesiątków lat życia spędził na nieustannych wędrówkach apostolskich, przemierzając Polskę wzdłuż i wszerz, zapuszczając się ponadto na Ruś i do pogańskich Prusów. Z drugiej strony znakomity organizator, który w krótkim czasie założył w najważniejszych miastach ówczesnej Polski (w Krakowie, Wrocławiu, Kamieniu Pomorskim, Gdańsku, Płocku i Sandomierzu) klasztory dominikańskie, pomyślane jako ośrodki promieniowania misjonarskiego i teologicznego.

 Był błogosławiony Jacek, na wzór świętego Dominika, nad wyraz oddany Najświętszej Dziewicy Maryi. Dniem i nocą ze łzami Jej powierzał – pilnie i gorąco – wszystkie swoje sprawy.

O cudownym podniesieniu zniszczonych gradem zasiewów

W roku Pańskim 1238, kiedy błogosławiony Jacek wrócił z Kijowa, do Krakowa, pewna szlachetna niewiasta, Klemencja ze wsi Kościelec, zaprosiła go do swojej wioski na uroczystość świętej Małgorzaty. Kiedy przyprowadziła go na wigilię owej świętej, z bólem stwierdziła, że wielkie wichury, deszcz i grad tak zniszczyły jej zasiewy, iż na polu pozostała tylko połamana i zmierzwiona słoma. Mąż Boży wchodzi do domu owej niewiasty, ta zaś z płaczem, łzami i narzekaniem upadła do jego stóp i tak powiada: „O szczęsny ojcze Jacku, nie wiem, co czynić ani gdzie się podziać. Zaprosiłam cię dla duchowej pociechy, a oto przyjmuję cię z bólem serca i żalem w duszy. Wszystko, co miałam na polach, w jednej godzinie straciłam, bo grad to zniszczył i unicestwił. Błagam, pomóż mi, ja ufam  w twoją modlitwę przed Bogiem”.

Kiedy to jeszcze mówiła, oto mnóstwo mężczyzn i kobiet upadło do stóp błogosławionego Jacka z płaczem i jękiem „O święty ojcze Jacku, wielka jest wiara twoja i moc twoich dzieł, o których słyszeliśmy. Pomóż, nam biednym, bo z powodu tego nieszczęścia zginiemy z głodu. Grad pozbawił nas, jak widzisz, całego naszego pożywienia. Wielokrotnie słyszeliśmy, że Bóg miłosierdzia wysłuchuje cię we wszystkim. Toteż pokornie cię prosimy, ulituj się nad nami”.

Wówczas błogosławiony Jacek, poruszony łzami niewiasty i dotknięty nieszczęściem tłumu, sam zaczął z głębi serca płakać wraz z wszystkimi, a w końcu powiada: „Więcej spokoju, najdroższe dzieci. Znieście cierpliwie tę próbę i utrapienie wasze. Bóg, Ojciec miłosierdzia, który po utrapieniach odpuszcza grzechy i przynosi pociechę, pocieszy was. Teraz idźcie do domów waszych, a przez całą noc trwajcie w modlitwach”.

Kiedy odeszli, błogosławiony Jacek spędził całą noc bez snu i cały oddany Bogu modlił się z płaczem za strapionych i poszkodowanych. Dziwna rzecz  i warta powszechnego rozgłosu. Albowiem skoro tylko ukazały się promienie wschodzącego słońca, w dzień świętej Małgorzaty, wieśniacy znaleźli swoje zboża znów pełne ziarna; również inne zasiewy rosły prosto, tak jakby gradu w ogóle nie było. Widząc taki cud, wszyscy rolnicy tej wsi przypisali go wyłącznie zasługom błogosławionego męża. Upadłszy wraz z sąsiadami do stóp męża Bożego, dziękowali Bogu, że przez świętego swojego – Jacka – zdziałał dziwy i zlitował się nad swym stworzeniem.

 informacje ze strony:  https://freta.dominikanie.pl/klasztor/swiety-jacek/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz