Monika. Urodzona ok. 332 r. w mieście Tagasta w północnej Afryce, pochodziła z rzymskiej chrześcijańskiej rodziny.
Najpierw mąż. Był poganinem, ponadto człowiekiem gniewnym i
wybuchowym. Lubił zabawy i rozpustę. Monika potrafiła się z nim
obchodzić niezwykle łagodnie. Swą dobrocią i cierpliwością, tym, że
nigdy nie dopuszczała do kłótni, a także modlitwami i chrześcijańską
postawą spowodowała nawrócenie i przyjęcie chrztu przez męża. Gdy
owdowiała w wieku ok. 38 lat, miała świadomość, że mąż odszedł pojednany
z Bogiem.
Syn. Monika urodziła troje dzieci: dwóch synów – Nawigiusza i Augustyna oraz córkę (prawdopodobnie Perpetuę). Mimo ogromnego wysiłku włożonego w wychowanie dzieci jeden z synów – Augustyn zapatrzony w ojca i jego wcześniejsze poczynania, wiódł od lat młodzieńczych hulaszcze życie, oddalone od Boga. Kolejne 16 lat swojego wdowiego życia Monika poświęciła na ratowanie ukochanego syna. Śledząc ich losy, trudno pojąć, skąd brali siły na tę walkę, np. ona – by odmówić własnemu dziecku przyjęcia do domu po powrocie z Kartaginy (wiedziała, że związał się z wyznawcami manicheizmu), on – by nią pogardzać i przed nią uciekać. Była wszędzie tam, gdzie on. Modliła się i płakała. Nigdy nie przestała. Wreszcie doszło do spotkania Augustyna ze św. Ambrożym. Pod wpływem jego kazań Augustyn przyjął chrzest i odmienił swoje życie. Szczęśliwa matka zmarła wkrótce potem w Ostii w 387 r.
informacje ze strony: https://www.niedziela.pl/artykul/806/